Yaro


tak bywa z kochaniem


kocham cię nareszcie
nie bywasz powietrzem
na trawiastym koc beżowy
w lesie echo gołe ciała

opleceni rękoma
bramy płoty winogronem
wyglądamy uniesienia
sklejeni takie pijawki

patrzę w twoje oczy
zamyślone
rozplątuję warkocze
głaskasz moje krótkie włosy

czuję w sobie chwilę
zapisaną w wieczności
przechodzę do historii
by z tobą nie przeminąć
by świat odkrył miłość

zagłębiam się głęboko
płyniemy po falach
oddech płytki
ptasie towarzystwo
szybko umyka czas
dobijamy do brzegu
by przemilczeć ten czas
odpocząć nabrać sił

kochanie bądź rzeką
w której zanurzę dłonie
by z niej pić
pragnąc wody
cieszę się cieniem ciał



https://truml.com


print