Dorn


anekumena


Kocham ją, chociaż z tego miejsca do niej mam tylko całą tę poezję. Mówi, że czyta ukradkiem jak bym był skazańcem. Może jestem, bo nie mogę uwolnić się od niej.
Czekając, aż pociąg wjedzie na peron, bardzo bałem się jej nie zobaczyć. Wieczorami dotykam miejsc, które muszę zamknąć za nią. Odeszła, wiersz był ostatnim.
Nauczę się pisać wiersze, rozumieć z jakim szaleństwem się mierzę. Dla kogo zostanie to drzewo, ten kwiat ze złamaną nogą, której nie da się zrosnąć by pąk się przemienił.
Ciągle w nią wierzę. Ale nie wiem czy dobrze rozumiem.



https://truml.com


print