Towarzysz ze strefy Ciszy


Koniec Fukuyamy


Jedno cięcie
I kończy się cała linia pajęczyn

Wystraszone sekundy
Rozbiegają sie po bruku podwórka

Niektóre już wiszą na latarniach
Inne pod nimi czekają
Na związanie końca z końcem

Te które dały się złapać
Jak kryształ na kość zmarznięte
Na kominkach, w ramkach
W zwietrzałej pamięci

W ciągu jednego życia
W jedno wiecznośćmgnienie
Udowodniłem że czas nie istnieje

I tylko niedowiarki
Nastawiają budziki
Na szóstą rano
Na jakieś jutro
Na jakieś potem
Na jakieś nigdy



https://truml.com


print