Istar


nie pomyl mnie


pomyliłam dni, z godzin wybrałam tylko minuty, zupełnie zapomniałam o sekundach
miesiące, lata - nie pamiętam by istniało coś ponad chwilę.
z jej upływem rozpoznaję funkcje ciała, nie licząc że coś minie, skoro siedzi we mnie
od dawna. kiedyś mogłam użyczać woli przetrwania, co kierowało
mnie w bitwę - bo chyba nie oręż - chociaż ślepo wierzyłam każdemu kto mówił że kocha.
słowa są kłamstwem.
upływają, bo nie sposób zmieścić zdań w dwóch garściach.
nawet z krzywego lustra można wydobyć cień, cień światła, z którym nic się nie stanie i nadal
będzie jaśnieć. ciemność, już w ogóle przepełnia lustra, wylewa na każdą stronę. tu i tam,
jest tyle ile widać i ile można zrozumieć. nie mogę znieść stworzenia. skąd się wzięłam
i czyj przebłysk świadomości wyostrzył moją duszę, że nabrała barw i pewności co do stworzenia,
stworzenia ciała. całą resztą nie chwalę się zbytnio. cała reszta przypomina się bez opamiętania
kiedy chcę wyjść z lustra.
więc rozdrabniaj nas na chwile. zresztą, robisz to, kiedy wszystko inne muszę przesypiać.



https://truml.com


print