Towarzysz ze strefy Ciszy


Trzy krzyże nad Czerwonym Jeziorem


{mój w butelce list pożegnalny do Zbigniewa Łapińskiego- za wkład Jego w ten lichy świat}

Czasem być wystarczy sobą by już tym walczyć ze złem
Recept mądrych nie mieć a jednak być boleści lekiem
Sztuką bywa także być dla innych świetlnym tłem
Niekiedy po prostu - starczy dobrym być człowiekiem

Czasem sobie wspomnę - gdy nie mogę zasnąć rano
Drogę twą przez nie-świat drogę twą tak mało znaną

Nie potrzeba mieczy- można walczyć gorzkim śmiechem
Płynąć rzeką marzeń choćby każda niespełniona
Wielkie ostrze słowa wesprzeć z tyłu wielkim echem
Mrok nocy rozświetlać innym światłem z orbity Charona

Pośród ludzi wszystkich znękanych tą straszną maską
Któż by trafniej tło malował - jak nie klawiatur Picasso

Żeby móc się z tobą napić choćby jedną szklankę wódki
Zanim trzeba będzie przyjąć świata fakty suche
W których mętnym świetle tak zawsze człowiek malutki
Więc przytulam brzmienie, nieścieralne takty, skruchę

Jak to jest że ludzie ignoranctwa wielką masą
Nie chcą wiedzieć że ktoś musi liczyć grzechy wielkim czasom

Ja wciąż ludziom obcym sprzedaję tańczący ogień
Co z szelestem strasznym zżera niepisane wiersze
I tak bardzo chciałbym choć tak bardzo też nie mogę
Objąć naraz ciszę światło dźwięki czas i przestrzeń

Niemy krzyk mój milcząc twarzą zapłakaną
Śle ci garść łez pożegnalnych wtartych w fale rzeki Shannon



https://truml.com


print