Towarzysz ze strefy Ciszy


"ja będę Miasto"


{list do Przemysława Gintrowskiego)

Mówili że nie ma ludzi niezastąpionych
Kłamali
Odkąd Ciebie nie ma
Skończyły się szlifowane diamenty
Kruchy szklisty antracyt
I łożyska na fullerenowych toczkach
Usprawniają rezonans bezdusznych bestsellerów
A barwione szkła zbitych butelek
Udają tylko moc

Dałeś mi Mistrzu ciszę
Taką ciszę co to sama śpiewa wiersze
I puste miejsce nad ktorym wciąż drży powietrze

To cały prowiant
Na ten czas przejściowy
Idę więc i świecę
Choć w oczach czernią wchłaniam obrazy
Hieronima Boscha

Czy wiedziałeś Mistrzu że łzy
Sprawniej rozszczepiają światy
Niż zbite lustra?

Wciąż jestem Ci winien epitafium
Pomnik, ulicę nazwaną
Tam będzie mały skwerek
Z laweczką, trochę kwiatow i korę rozsypię pod nogi

A ja dopiero sie uczyłem, raczkowałem
Jak rozpoznać cięcia cel oknami
I krzyczę calym spojrzeniem
Może nauczę dzieci jak biec
Na tamten upragniony brzeg

Czasem wyglądam jak jeden
Z przyjaciół których nie miałeś
Mógłbym przysiąc.
Nawet gdy Cię już nie będzie

Widzialem potem ze nikt po Tobie nie przyszedł
A bal urodzin wolności był sprzedany
Gawiedź bawi się w tresowanie
A na koniec wypastują mauzoleum...



https://truml.com


print