RENATA


taki sobie nikt


stoi ćpun na ulicy głównej
włos skołtuniony ubiór niechlubny
chodzi zaczepia jęczy i żebrze 
prosi o parę groszy trzęsąc się w febrze

tłum obchodzi go z daleka 
on przysiada dzwoni czeka
zdumiona byłam słysząć go
jak dżwięczny i miły był jego głos

donośny głos dający silną wolę 
słabe ciało zabrałow niewolę
parę komórek szarych się rozmyło
zgubiło zbiera teraz na biały pył jedyne
szczęście godne poświęcenia było
zapalić wypić dać w żyłę 
carpe diem



https://truml.com


print