Marek Gajowniczek


Siedząc w domu


Choć to nie jest takie łatwe,
nie wychodzę z domu.
Przecież małych wnuków dziatwę
nie poproszę - Pomóż!
Starsi aż po czubek czoła
są zapracowani
i przekonać ich nie zdołam.
Na co liczę? Na nic!
.
Nie poszedłem do przychodni
bo to zabronione.
Przedtem proś ją o terminy
ściśle wyznaczone,
a ja na to nie mam chęci -
na żadne wykręty.
Oni są tam osłonięci,
a ja odsłonięty!
Każda na swych rękawiczkach
wszystko przenieść może,
a po słownych z nią potyczkach
poczułbym się gorzej.
.
Telewizja Poradników
chce mnie uspokoić.
Widać - bardziej niż wyników
reakcji się boi.
Zbyt nerwowe są tam ręce,
rozbiegane oczy.
Program, którego wciąż więcej,
cierpliwość przekroczył.
.
Stos pieniędzy dźwiga tarcza
obrony przed ZUS-em.
W domu nigdy nie wystarcza,
a nie pod przymusem -
dobrowolnie siedzę w domu,
jak Szymon na słupie,
by w ten sposób władzy pomóc -
piszę wiersze głupie.
 



https://truml.com


print