Sztelak Marcin


Zmroki


Śnię martwe ptaki,
wyściełają drogi wiodące
do wnętrza światła.
 
Nie odnajduję kamieni milowych,
ciągły chrzęst wypełnia oczy,
aż po odległe brzegi przebudzeń.
 
Mgła powoli osiada na języku,
przeczuwam smak przyszłych zapomnień.
Znaków już dzisiaj wypalonych podskórnie.
 
Więc klęczę, nie wznosząc modlitwy,
jedynie dłonie. Martwe ptaki szepczą,
wszystko, co poza słowem.
 
Wszystko pomiędzy jawą a snami.



https://truml.com


print