tetu


Złudzenia


Składam cię z rozproszonego światła. Między wiązkami
mgła, zalega po obu stronach okna i nie ma widoków,
by zawiązać na supeł choćby jeden promień. A jednak

lśnisz, na ciemnoszarym tle widać wyraźniej. Szaleństwo 
dociera tam, gdzie noc obejmuje nas swoim ramieniem.
Wtedy szukam właściwego obrazu i krzątam się wokół

własnego cienia. Nie pytam skąd ten zaciek na szybie; 
na czworo dzielę tylko błysk, za który oddam
 
całą swoją jaskrawość.



https://truml.com


print