Deadbat


"tak trudno chodzić w świetle"


Witaj nieznajomy
Ty który nie znasz umysłu własnego osnowy
Witaj wrogu śmiertelny
Najbliższy przyjacielu
Rwiesz czas na fragmenty
i splatasz na krośnie jaźni
nowe wciąż wzory i nowe tkasz barwy
Starym wątkiem i nicią zetlałą przeplatasz
w pośpiesznie pisany
wątpliwej jakości gobelin 
jeden mikrosupeł na wielkim obrazie
który sensu mieć nie może
jeżeli nie istnieje go Oglądający

Witaj złudzenie 
które chwila po chwili opowiadasz nam siebie
wciąż niedowierzając że jesteś
istniejesz bo zrozumiałeś
jak i kiedy nie wiesz
że jesteś jedynie efektem stawania się 
nie zaś stałym sobą samym 
Dziś-teraz w tym miejscu-tutaj
patrzysz nie sobą
lecz jesteś Patrzeniem

My tobą nieświadomym będąc
żalimy się tobie 

Tak drogo kosztuje nas twoja niewiara
tyle życia wysiłku energii
bytów niepowstałych i nieupadłych bo nienarodzonych
aby odkryć na nowo
na jaki sposób trwać pragniesz w tej konkretnej chwili
W jakże nieświadomy sposób
chcesz widzieć słyszeć i rozumieć
W jaki istnieć wobec siebie
w jaki wobec świata
i w czasie

Który punkt jest twoim i zwiedzie twe serce
Czy nienawiść czy miłość
co droższe ci było jest i będzie dla ciebie
co cięższe do zarzucenia na wątpiące barki
trudniejsze do udźwignięcia
kiedy/jeśli/zanim się z tego otrząśniesz 
co mocniej cię zrani

Życie każde jest zmianą
zagadką pierwotnie wpisaną w gobelinu ramę
i samo siebie o sobie potrzebuje marzyć
To co niezmienne nie żyje
więc wybrać brak zmiany
to wybrać nieszczęście tym większe tym cięższe
jeżeli więzienie świadomym
i boli



https://truml.com


print