Yaro


moja Lady


jesteś żoną matką kochanką
w błękicie nieba nic nie potrzeba
idziemy szeroką drogą świata
los łaskawy naparzył kawy

uśmiechnięci zrywamy kaczeńce
nasze dzieci w promieniach
 w świetle jasnych obłoków
niewiele pragnę kilka kropel wody
świeżego chleba z uśmiechem nieba

gdy śpisz zmęczona ciężkim dniem
budzisz świtem ptaki
kwiaty zakwitną na nowo
jak królowa dumna otwierasz komory serca
będę mógł w jednej z nich zamieszkać

wolno płynie czas
mało nam mało nas
ile potrzeba miłości

by spotkały się kiedyś nasze dłonie
na zielonej polanie w blasku gwiazd

nie umiem bez ciebie oddychać
zatykam uszu gdy
niezgody śniegiem zaprószy



https://truml.com


print