Yaro


obojętnie niechętnie


ubywa ciebie jak dnia 
lodowate dłonie
samotny przystanek 
nie było cię jest deszcz 
moknę bez przerwy 
 
 zapas spokoju po co nerwy 
oderwany od prac przyziemnych 
oddycham tobą zatapiam smutek 
widzę fotografię zanurzam się 
 
 przyjdź z nowym dniem 
przyjdź jak natchnienie 
jak pierwszy dzień wiosny 
z bocianem na gnieździe
 
 wołam myśli korab 
ciebie nie ma jest wolne miejsce 
odpływam sam są inni jestem obcy
martwi mnie sens obojętności



https://truml.com


print