RENATA


światło i mrok


cnotliwy cham cnót miał wiele
dobrotliwość w sercu modlitwę w duszy
samotność za siostrę skąpany w przyrodzie
pogłaskał kobietę po włosach i zabrał 
ode złego jako oblubienicę swoją

wszak jawnogrzesznica przysięgała
miłość potrafi trwać w złudzeniu
przebacza w cichym rozgoryczeniu łamane 
przysięgi dobremu wszędzie dobrze 
powiada ale krew wzburzyła się

i ona w szaleńczym mroku zatopiona 
znudzona wsią pracą i bezsensem
szuka rozrywki by biec do ostatniego tchu
gdy krew burzy się na twarzy krzyk 
to wołanie bierz mnie pod uwagę 
i zachwyt który z nich to jest ten prawdziwy 
uwodzicieli wielu końcem świata było
w bunt obleczona zepsuta lalka czuje się lepsza
nie dla chama tresowana

pajacowate nogi plątały się nieskończenie
szukając z bezwstydem bylejakiego wyglądu 
światłą miłości i akceptacji niewola w niemym kinie 
to nie dożywocie przebaczył raz jeszcze te pare 
łyżek zupy niewyparzony język i nieprzystosowanie 

obudziło się w niej sumienie
do nagich łez się zaśmiało
koślawie ciało się ubrało i powiedziało
wicher wydmie niemiłosierny wstyd
bo nie ma we mnie nic co by zostało

anioł śpi a ty zapisz myśli gdzieś w dziecku 
światło wchłonęło mrok 
żeby zatrzymać zło 
i tylko modlitwa cowieczorna 
to akt wszechwiary



https://truml.com


print