smokjerzy


bezsiła


po wyblakłych mapach twarzy
bezdrożami rozpełzają się półcienie przestudzonych dni
 
ogłupiałe serca milczą
 
na wątpiących sznurach spojrzeń powiesiły się marzenia 
i drażnią bezwładem 
 
niebo dawno już nie płacze
z tłumem porzuconych złudzeń paląc fajkę dyskutuje bóg
 
święci wyłapują aureole



https://truml.com


print