Yaro


na początku był koniec


późnym sierpniem 
z zapachem słomy 
świeżo skoszonej 
na pustym ściernisku 
wpatrzony w niebo ciebie wołałem
 
 drzewa wpatrzone w chylące się słońce
 
 światłem nocy 
zasłonić cię przed światem złym
 
twoje włosy nie tak perłowe jak mgła 
w księżyca świetle bardziej złote 
 
 zapach łąk wędrował polną drogą 
 
rozmowa nieśmiała 
dobrze działo się 
zbyt mocno chciałem
 
 w sercu kwitło to coś 
nie potrafiłem tego nazwać 
 
początek
spotkania dusz bliźniaczych 
był też dniem rozstania
 
zerwania więzi 
może nie na wieki 
lecz na zawsze 
 
 myśli gonitwa
dyskoteka gra
 
 w sercu dużo miejsca 
by zmieścić gram miłości
 
taniec
dotyk dłoni odkryte plecy 
smak twych ust 
zapach ciał wibracja 


jednak coś nie tak
to taka gra



https://truml.com


print