Yaro


Neos


ogląda mnie w dzień 
zawsze po narkotykach 
 
 żydowska kamienica 
utracony majątek 
żydowskiego sąsiada
 
 w ciemnym przejściu
wyczuwam zapach uryny 
niewiele strzykawek
paw prezerwatywa 
 
 zwracam się z prośbą 
otwórz drzwi
 tonę dno pod stopami 
zapadam się w sobie
 
 upadłem niejeden raz 
wyciągam skaleczone dłonie 
wybroczyny od igieł z heroiną
 
 podsuń matko  talerz zupy 
podaj okruchy chleba
 
wróciłem drogą 
którą kroczyłem 
zasypał popiół spłoną dach 
 
nie patrząc za siebie 
odmieniam własny stan 
by dobrym się stać 



https://truml.com


print