Marek Gajowniczek


U Pana Boga za piecem


Zmierza prosto władzy sfera
do debaty o rowerach,
ale jeszcze jest zbyt chłodno,
by się sprawa stała modną


Przypiliła posłów wiosna?
Jednak jest to pora postna.
Nie powinno być radośniej,
ani w tym temacie głośniej.


I tak martwią się rodzice,
że w szkole i polityce
nie wygląda zbyt różowo
jazda ścieżką rowerową.


Skoro lepszych ofert nie ma,
pedałuje już ekstrema,
opozycja, burmistrzowie -
pedałami kręcą sobie.


Nawet osoby duchowne,
choć to dla nich niewygodne,
sprzyjać wiosną, chcą otwarcie,
nowej rowerowej karcie.


Wie już młode pokolenie,
ile uciech jest w tandemie
i jak raduje się dusza
preferencjami Ratusza.


Trochę zabaw, trochę śmiechu,
a w kręceniu nie ma grzechu
i czy to się odbić może
zniechęceniem przy wyborze?


Cóż uczynią publicyści,
jeśli zwyciężą cykliści?
Nikt nie słucha mocnych w gębie
i nie jeździ po porębie.


Woli ścieżkę wytyczoną
i asfalcik pod oponą!
Zaraźliwym jest przykładem
wspólna jazda jednośladem.



https://truml.com


print