sam53


w deszczu


Nie pamiętam czy to był jeszcze sierpniowy 
czy już wrześniowy poranek.
Zwyczajny dzień z deszczem spływającym po szybie.

Zaproponowałaś kawę.
Od dawna jej nie piję.
Podnosi mi ciśnienie, jak myśl wyjęta ze wspomnień. Spojrzenie. Uśmiech.
Lubię w tobie tę niepohamowaną żywiołowość,
nieograniczoną niczym zaborczość.

Podziwiam skupienie na doznaniach,
gdy ciało gra coraz to inne melodie.
Nawet egoizm zapleciony kunsztownie w orgazm.
Nie całuj! Nie teraz!
Pozwól kroplom deszczu spłynąć w codzienność.

Poezją jesteś mi od święta



https://truml.com


print