Yaro


tak mi brakuje ciebie


przed podróżą słuchałem ojca słów 
zastygłem na posterunku z karabinem
nie zobaczyłem go już nigdy więcej 
 
rozpłynął się we własnym niebie 
brakowało go
samotność pachniała jego zapachem
 
mundur w szafie orkiestry straży ogniowej 
gdy w helikon dął 
włos jeżył się serce drgało mocniej
 
żegnaj do zobaczenia tyle dopowiedzenia 
co zrobiłem z życiem 
gdy wysłałeś jak posłańca
na krańce świata
 
skąd ciężko wrócić pod strzechę 
by naprawić stary płot 
tego nie da się naprawić 
tkwię gdzieś z raną w sercu



https://truml.com


print