Marek Gajowniczek


Sylwester Marzen


Panna Marzena na wielu scenach
puszczała biodra w ruch.
Nie zapomniała też nigdy, że ma
pośladki, uda, brzuch.


Mieli prezesi w tym interesik.
Niewielki, jak się okaże.
Nie mogąc żadnej iskry wykrzesić,
urządzą Sylwester Marzen.


Zalśnią od marzeń oczy zielone,
jak wyleniałym kocurom.
Na koniec roku sny niespełnione
spełnią się partyjnym górom.



https://truml.com


print