Pi.


czas niepogody


poeta ostrzega. ocieplenia bywają kurewsko złudne. 
już znad północnych fiordów nawiewa chłodem relacji.
już spod kowna i tarnopola nadciągają zniechęcenia.

plaga samobójstw wiosennych jest prawdopodobniejsza
niż blady śnieg w środku kwietnia. czysty żywy niż.
będziemy rozstawiać na mapie teraz symbole. patrz:

- tu cię bardziej kocham, a za to i to mógłbym zrobić
o krok za dużo. na kant hop! na czas deszczu, burzy,
przepowiedni. byle nie doszło do pęknięć, bo jeśli

staniemy po przeciwnych stronach to krawędzie dojrzeją
w kaniony. będziemy stać twarzą w twarz, zaklinać wiatr
i wierzyć że da się słowami zasypać klify, mgłą puste

ramiona. że da się choćby obejść przekreśloną przestrzeń. 
wspólną jak przeszłość - niekoniecznie najkrótszą drogą. 
bo choć świat jest idealny na podróż, to bez mapy ani rusz.



https://truml.com


print