Pi.


stracenia


stoi krok przede mną. przeprasza. że rozmawia. 
że nie może rozmawiać, bo stoi. na blat wykłada 
powody: ser, pomidor. pora. jakieś bułki. potem

gesty. nerwy. a szept robi się teatralny i ostateczny. 
syczy w telefon, że nie będzie się znów powtarzać. 
ale się powtarza. że nie może teraz rozmawiać.

ale przecież rozmawia. i stoi. choć w końcu mogłaby 
zamilknąć, skupić się na tym co tu. się przesunąć
i nie być tą znienawidzoną krwinką, która doprowadzi

sklep do zawału. a wrze. ciśnienie wzrasta. szemrzą 
szmery. ktoś traci cierpliwość, ktoś traci dystans.
ona traci tylko telefon. jej ktoś traci nad nią kontrolę.



https://truml.com


print