Pi.


tetris


na początku były tylko różnice. zadziory, pęknięcia, blizny 
po poprzedniościach. przymierzali się do siebie, jak wstydliwe 
jeże - przeostrożnie. dwa kroczki ku sobie, unik, jeden obrót

na skos. specyficzne tango rozpisane na dwa okaleczone 
kompleksami temperamenty. i tak nie pasuje jedno z drugim 
i nijak też jest im od pary. przyciągać to się mogą jakieś

magnesy a nie ciała - mówiła. chcę cię czuć całą powierzchnią 
siebie - szeptał. więc prowadzili eksperymenty w przenikaniu 
intymnej antarktydy. parzyło gdy parzyło, mroziło gdy mroziło,

raziło zmiennym prądem. cierpiała torturowana wrażliwość, 
ale do wszystkiego idzie się przecież przyzwyczaić. nawet 
do tego drugiego człowieka. rozgłaskali draśnięcia, strupy

rozcałowali, odpadły traumy. jak w tej wirtualnej zabawie 
klockami - wystarczyło sobą szczelnie wypełnić przestrzeń, 
by nie było niepotrzebnych różnic na końcu. by nie było końca.



https://truml.com


print