Marek Gajowniczek


Majcher... za trzy grosze


Mackie Majcher i ktoś lwowski,
Kto błyszczące zęby ma -
Nastraszyli już pół Polski,
Że o wszystko z nimi gra.


Z gości w białych rękawiczkach
Pada nagle ten i ów.
W przewalonych kamieniczkach
Utknęło już morze głów.


Czy to dżuma, czy cholera?
Czy na miasta pomór padł?
Otwierają Goldwassera,
Potem ginie wszelki ślad.


Wszystko stracisz, coś uzbierał
I możesz wypaść na bruk.
Czy to sprawka jest Majchera.
Właśnie twój przekracza próg.


Baciar lwowski po zachodzie
Sprawdza mocowania krat.
Kontroluje w mętnej wodzie,
Kto do Warty z mostu spadł.


W rękach mają już pół kraju,
A miliarder nagle znikł.
Może przeniósł się do raju?
Może uciekł? Nie wie nikt.


Worek złota gdzieś zaginął
I ciułaczy trafił szlag.
Z dochodzenia przed dziewczyną,
Śmieją się - dowodów brak. 


Opijają Goldwasserem
Każdy złotej spółki deal.
Kraj się zmienia? Po cholerę...
Gdy żyć da majchrowy styl.


A kto ma niezdrowy pociąg -
Gdzie nie trzeba nos swój pcha -
W locie może wpaść w korkociąg
I nagle się skończy gra.


Każdy rekin w oceanie
Musi walczyć, gdy chce żyć.
Nie dość zmartwień, co zostanie?
Lepiej Goldwassera pić!


 



https://truml.com


print