Yaro


Scytia


płynął czas pośród fal
rzeki brzeg łagodny jak stryj 
wiatr rozwiewał dym 
znad strzechą krytej chaty
Bóg patrzył na krainę gdzie miłość
kwitła jak winoroślą kwitną pola 
 
mężni wojowie kobiety zacne 
dorodne dzieci gołębie przy szopie 
wydziobują okruchy dobrobytu
nadchodzą dni zdrady
znienacka jak złodziej skradają się 
 
miedziany miecz kusza i kij 
znad rzek nadchodzą z gór znad mórz 
opuszczeni słabi przypasani pasem ze skóry
walczą o prawdę od wieków 
w obronie sprawiedliwości i praw bożych 
 
nie świat jest ważny ważna rodzina 
ziemia jest nam nadana od Boga 
człowiek chytry mocny złamał zasady 
kara będzie równie gorzka jak kłamstwo 
w ustach bożka pieniążka



https://truml.com


print