Marek Gajowniczek


Teraz albo nigdy


Nieśli coś - jedni za drugich,
ale był to marsz za długi.
Ciążyły im słupów drzewce.
Jeden chce iść - drugi nie chce. 


Żeby przestrzec przed powrotem,
obrzucono wszystkich błotem,
by spojrzeli prawdzie w oczy.
Jeśli staną - kraj się stoczy!


Szli razem w ruchu taśmowym. 
W marszu po rozum do głowy.
Przewodników mieli dwóch.
I ktoś nagle wstrzymał ruch.


Jeden człowiek w demokracji
nie dał zmienić ordynacji...
i jeszcze dopowiem wam:
Sądy obronił ten sam!


Obroniła system sitwa.
Bez zasad - totalna bitwa
na każdej lokalnej scenie
powoduje zaślepienie.


Jeśli chcecie - wiarę dajcie!
Jeśli chcecie - zaufajcie!
Ale kto na zmianę liczył,
może z marszu wrócić z niczym.


To już nasza stara bieda -
Chcemy zmienić... lecz się nie da.
Stało się...  nikt nie ma krzywdy.
Może teraz?  Albo nigdy!!!



https://truml.com


print