smokjerzy


wiersz terapeutyczny


na lampie dynda lokomotywa
ciuch ciuch sapie ona aż ściany drżą
a na podłodze pod stołem lekko kulawym
tarza się glista ze śmiechu
choć ludzka to całkiem nie ludzka
wuj kazik z ogromnym brzuszydłem na wierzchu
morduje plujki lokalną gazetą 
i duma o licznych beaty walorach 
co też zawsze na wierzchu ku wujowych uciesze
myśli nieczystych mimo że po kąpieli w ziółkach
z dodatkiem grzybków
pies gabriel zesrał się w ciemnym kącie
na kotka niuniuśka
miau miau skarży się kotek lecz nikt go nie słucha
bo gabriel brud już zlizuje z wuja życiowej stopy 
tej co czterdzieści lat temu zrzekła się prawa do wody
wuj właśnie wrzeszczy na lokomotywę
zmień małpo piosenkę lecz ona dalej ciuch ciuch
i ciuch ciuch aż się kukułka wściekła i zegar też
a czas stanął jak wryty teraźniejszością na sztorc 
beata siedzi na szafie  bawiąc się puentą
ojej trzeszczy szafa to wbrew naturze gdy szafa 
siedzi na szafie 
na co natura uniosi brew ale niezbyt wysoko
by nie walnąć czołem o wieczność
i to już koniec niestety
gdyż puenta zoczyła glistę i razem
pękły ze śmiechu
beata zaś spadła z szafy na wuja
stracili przytomność i wszyscy śpią prócz lokomotywy
która zlizując światło z żarówki sapie
ciuch ciuch
 



https://truml.com


print