Yaro


oddychać z łąką


jęzory mgły zawisły lekko 
niby dym a jakby rześko 
 
 nad łąką gwarno 
 
kumanie żab , cykady , śpiew ptaków 
krzyk czajki
 
w oddali dzikie kaczki 
jakby w słownej jatce 
 
 niesie się życie nocy letniej 
 
rzeką co brzeg porosły 
tataraki zapach niezapomniany 
cudnej łąki
 
lilia wodna co dzbanek rozwarła 
bielszy od pierwszego śniegu 
kusi owady bąki barwne ważki 
 
bociek szuka żabek lub myszy polnej
młode na stodole klekoczą głodne 
 
gaździna na ławce pali skręta 
wciąga od czasu do czasu tabakę
wspomina zamyśla się czasem 
 
 dokąd idzie człowiek gdy zamyka oczy 
wieczny zegar którego nikt nie zatrzyma



https://truml.com


print