Marek Gajowniczek


Maria w gabinecie luster


Gniazdo Kukułcze i republika
Chcą by nieloty w nich ciepło miały.
Snów o przestworzach muszą unikać,
By nie pragnęły... latać nie chciały.


Przyziemność daje... 
Przyziemność kusi.
Kto nie odstaje,
Ciepło mamusi
Odczuje szybko -
Przed upierzeniem.
Łatwo spowadzić
Ptaszka na ziemię.


Kukułcze gniazdo i republika
Na jedno Imię są nadwrażliwi.
Chcą zamknąć Marie do psychiatryka.
Le Pen - to pióro! Myślą złośliwi.


Pióro to groźba!
Pióro to szał!
Spełniona prośba?
Może Bóg dał?
Ale czy pazur
Nazywać piórem?
Musi być nadzór!
Jajem w kuturę!


Kukułcze Gniazda dylemat mają:
Czy opierzony był dawny gad?
Co było pierwsze: Kura, czy jajo?
Tworzą nieloty swój własny świat!


Znajdą biegłego
Najwyższe Sądy.
Niby... dlaczego
Sprzeczne poglądy
Miały by naszym
Prawom unikać?
Może to faszyzm?
Trzeba zamykać!


Ona nie Marie...tylko Marine!
Dziś, w poprawności ciasnym kaftanie
Zamienią w marę - Matkę, rodzinę.
Powierzą mędrcom na przebadanie. 


Innowacyjność!
Po zmianie - zmiany!
Problem - niewinność?
Niedostrzegany!
Klasyka - bzdura!
Duch jest gołębiem!
Obca kultura!
Modern na gębie.


Czeka na Marię siostrzyczka Ratched. 
Nie goj! Nie obcy! Na pewno - "nasz".
Ratched - sprawdzony (słowo tłumaczę).
Gabinet Luster wykrzywia twarz.


Dygnitarze w lunaparze!
Darczyńcy przyziemnych łask!
Cyniczni zabójcy marzeń!
Razi was już sztuki blask?
Nie pomoże szkło ściemnione,
Jeśli okruch w oku tkwi.
Piękno będzie wyniesione!
Ośmieszeni - brzydcy... źli!
 



https://truml.com


print