Marek Gajowniczek


Banita


Chciałbym wspierać "po owocach",
Lecz "owoce" nie dla ludzi.
Nie sypiam przez to po nocach.
Czas emocje mi wystudził.


Wnuczki dziadka nie poznały,
Po kuracjacji i wakacjach,
Lecz słowa nie powiedziały.
Nieprzyjemna sytuacja.


Zadaję sobie pytanie:
Jakiż z nas jest klan lub kasta?
Kto się liczy z naszym zdaniem?
Z rytmem serc wielkiego miasta?


Nieustannie czynią fochy.
Może do pięt nie dorastam?
Chcą, bym przyznał: "Jestem z wiochy!",
Gdy śpiewałem "Jestem z miasta!" 


A przecież spółka z Targowej
Na rządzącą nam wyrasta.
Z praskiej, kołobazarowej
Do ratuszy - duszy miasta.


Wiele wody upłynęło,
Nim przyznano się nareszcie,
Skąd się towarzystwo wzięło?
Czy nie z seksu w wielkim mieście?


Może seks ten był nie taki,
Jak pokazują seriale?
Lekceważono oznaki,
Że się walczyk zmieni w walec.


Chce mnie zamknąć do słoika
Polityka otwartości.
Pokazywać, jak unikat -
Eksponat grzechu przeszłości.


Wciąż jesteśmy nadzwyczajni.
Czas zębami na nas zgrzyta.
Byliśmy tu życiodajni.
Wyrosła nowa elita!


Dziś jedynie korporacje
Mają racje  i tytuły.
Polska - dawny "Chory Pacjent",
Nie pasuje do formuły!


Czerpie siły wciąż z Mogiły
Dawnych Bohatyrowiczów.
Przykład nie był wszystkim miły.
Obcy równał Go do kiczu.


A prawdziwi - nieprawdziwi
Nowym nurtom cześć oddają.
Lustrator obraz wykrzywił.
Wyszedł z ram czerwony pająk. 


Chciałbym poznać "po owocach",
Lecz "owoce" nie dla ludzi.
Nie sypiam przez to po nocach.
Czas emocje mi wystudził.


Propaganda i reklama
Podobieństawa nie dostrzega!
Pamięć czeka taka sama,
Mimo różnicy w przedbiegach!


Zwyczajnych i nadzwyczajnych.
Wypasionych i żebraków.
Mistrzów słowa i lóż tajnych.
Tego, co dzielił Polaków.


Milkną krzyki o pomniki.
Rosną getta wielkich miast.
W cieniu bogów polityki
Nie dostrzeżesz światła gwiazd.


Kto ty jesteś? - Nie odpowiesz.
A kim byłeś? - Grób nie pyta.
Nikt, niczego się nie dowie.
Człowiek. Bonito, ni to - Banita!



https://truml.com


print