Marek Gajowniczek


Duch na żwirowisku


Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.


Milczą pseudo humaniści,
szafarze partyjnej łaski.
Farbowani, zda się czyści,
czekający na oklaski.


Nie odejdę nocą, cicho
na wzbronionym żwirowisku!
Pogardzie, tytułom, pychom...
zdołam wierszem dać po pysku!


Nie zaskoczą mnie znienacka,
na pustkowiu, na porębie.
Zdąży jeszcze tajność bracka
poczuć me słowa na gębie!


Czas im tego nie odbierze!
Nie zapomną pokolenia!
Moc się nad mogiłą zbierze.
Przemówi kamień i ziemia.


Dziadów Duch błąkać się będzie,
wlokąc ciężar wybaczenia.
Taki grzech dociera wszędzie,
nawet do tych - bez sumienia.


Dotąd, ci, co odchodzili,
nie mieli tej możliwości,
a poezja, w każdej chwili
potrafi stworzyć z nicości...


Postać większą niż pomniki.
Niż wydawnictw cegieł stosy
i na stercie polityki 
pod niebiosa podnieść głosy!


Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.


Nie będę ich Majakowskim!
W łeb swój własny - nie wystrzelę!
Nieśmiertelny jest wiersz polski,
a po obcych - kości wiele.


 



https://truml.com


print