Marek Gajowniczek


Moralista, czyli kocioł - garnkowi


Pomawiać jest bardzo brzydko,
lecz tu chodzi o korytko,
a gdzie idzie o przeżycie,
wiele hitów usłyszycie.


Nie wypada takim pomóc,
którzy coś wynoszą z domu,
albo wdzięki swe nadobne
rozmieniają już na drobne.


Trudno jest utrzymać standard,
gdy dla podobnych pogarda
kieruje naszym językiem,
a nawet publicystykiem.


To niezdrowa konkurencja.
Wyczerpuje się potencja
i warto popatrzeć w lustro,
kiedy mamy kieszeń pustą.


Gdy mecenat utracono,
wspaniałych talentów grono,
wszystkowiedzących o świecie,
zjawiło się w internecie.


Sen rozgrywał się na jawie.
Było niezwykle ciekawie.
Z dnia na dzień coraz goręcej,
aż stanęło: Kto ma więcej?


Patrząc na wynik sprzedaży,
nikt cię miłością nie darzy
i niewielkie korporacje
kasjerce przyznają rację.


Zawsze się odwrócą tyłem,
że - tu byłem... i tam byłem,
lub - tego znam osobiście.
Piszą wtedy mniej kwieciście.


Kiedy trwa wymiana elit,
wszyscy myślą skąd się wzięli?
A ci, z niższego poziomu,
wiedzą, co zawdzięczać komu. 


Gdzie wzajemna bijatyka,
wizerunek i etyka
wygladają bardzo brzydko.
Chodzi zawsze o korytko.


Ten, kto dzieli się sekretem,
nie powinien - Wrzuć monetę!
Nagabywać czytelnika,
lecz udziela się praktyka.


Nie wypada wtedy świcie,
będąc w nowej już elicie,
ze współbrata wciąż kpić sobie,
jak przy chorym o chorobie.


Nie elita, a elitka,
taka z syndromem korytka,
zaczyna obawy budzić -
najszybciej wśród zwykłych ludzi.


Także w oczach konkurenta,
nie wydaje się tak święta,
jak przy pierwszym wejściu smoka.
Nie róbmy więc nic na pokaz!


Lżej nam będzie na sumieniu.
Korytko niech stoi w cieniu.
Nawet, gdy od lajków gęsto,
nie zaglądajmy tam często.


Patrząc na inteligencję,
służba pyta o intencje!
A największy budzi lęk,
kiedy głośny słychać brzęk.


Kończy się on na ostatku,
cichym odgłosem upadku.
Wszystko mija, także hit.
Nieraz o nim mówić wstyd. 
 



https://truml.com


print