Sztelak Marcin


Dookolność


 
W kieszeniach ukrywam skarby:
bardzo niemęską garść koralików,
spłowiałe zdjęcie, kawałek
sznurka niewiadomego pochodzenia.
 
To chyba wszystko, tylko nie jestem pewien
czy warte deszczu.
Kropli rozpadających się na liściach.
 
Drżeń rozmytych w oknach,
te zasnute bielmem starczych oczu
odnajdują punkty zbyt odległe
jak na mglenie poranka.
 
Jednak wyjdzie słońce, rozerwie
subtelne znaki na szybach,
niepotrzebnie wypełni przestrzeń
pomiędzy powietrzem.
 
A ja nie zakopię skarbów, ziemia
zbyt rozmiękła.
Szczególnie wśród drzew. Ociekających
zapowiedzią wietrzności.



https://truml.com


print