Tomek i Agatka


niedosiężnik


przed chwilą byli jeszcze razem 
ona przejrzyście doskonała 
świetliście zwiewna kropla rosy 
on płatek maku senny motyl 

gdy się przemieniał prosto dla niej
w stu pierwsze z wielobarwnych westchnień
ona stawała się przeźroczem
lgnąc w echo studni głosem rzewnym 

na przemian słotna oraz cicha 
w noc turkusową pełnią pełna
bosa bezbrzeżnie tak pojemna
że ledwie szept przepełniał ciszę 

nocniło się tak tylko dla nich
gdy razem ciągle tak osobni
ona płochliwa i ulotna 
on niedosiężnik motyl nocny 

zaklinał światło w niewidzenie 
znikając z pola tak bezbłędnie 
jak tylko można niknąć z oczu
po kresy kresów niepowroty 

gdy wyciągała za nim ręce
roniąc w jeziorach mętne czernie 
prosząc o jeden ledwie przebłysk
w głąb rozpadała się na głębie 

on nic nie wiedząc nawet o niej
krążył nad głową wciąż najwierniej
gdy go wabiła każdej nocy
dla siebie samej łudząc pełnię

ona błękitna kropla rosy
on aksamitny sen niedotyk



https://truml.com


print