Yaro


z szelestem piór


zadaję pytanie
 
działam mimowolnie
czy ptaki są wolne
nieskrępowane płatem nieba
drzewa podnoszą dumnie  korony 
 wznosi w podziękowaniu duszpasterz ramiona
 
dokąd wodzi droga w lesie
życie wielką niewiadomą
miesza mi się całość
 
co się chytrzy
w duszy tli się  iskra
 w głowie refleksje 
każdy ma wewnętrzne pięć minut 
 
 w kole wszelkie dobro się zamyka 
jak drzwi przed tajemnicą
 przed złodziejem 
czasem przed niegodziwością 
 
 mam na krańcu języka parę autentycznych zdań
coś umyka
coś ginie
wiesza się  na klamce
ktoś łyka jaki jest sens
 
 wyczerpany nasz wiek 
 
 dobijamy do brzegu nie ma potwornych fal
 
 ptaki są nie opodal usłysz poszum piór



https://truml.com


print