Sztelak Marcin


Za oknem


 
Coraz większy plon wczorajszego
nieurodzaju wypełnia spichlerze.
Od brzegu ulicy aż po wieloznaczne
nabrzmienia klatek schodowych.
 
Więcej światła – krzyczą bezdomni
poszukiwacze arki. Z podejrzeniem
przymierza pomiędzy siódmą
a trzynastą latarnią.
 
To ich irracjonalne cienie wskazują
mielizny, na których osiadamy.
Bezbrzeżnie zdziwieni szorstkością
betonu ściętego na połysk mrozem.
 
Ewentualnie to tylko refleksy na szybach
zagiętych przez usta i oczy
wypatrujące pełni.
 
Zanim ta spadnie rozbiwszy noc w drzazgi.
Być może ostatniego świtu.



https://truml.com


print