Sztelak Marcin


Monodramy


 
I.
 
Rozbierasz się ze znaczeń
wygładzając słowa.
 
A po mojej stronie coraz ciemniejsze
okna. Po omacku odnajduję
wczorajsze zachłyśnięcia.
 
Smakują inaczej.
 
II.
 
Najprostsze wiersze zalegają
na ulicach.
Można z nich upleść wieńce,
byleby nie zapłakać.
 
Zresztą to tylko wiatr
załzawia oczy.
 
III.
 
Pustka w wyziębionym łóżku
nie napawa otuchą. Jednak nadzieja
zasypia ostatnia.
 
Tuż przed świtem.
 
IV.
 
Zapominam
specjalnie dla ciebie udając,
że poznałem wszystkie
puenty.
 
Przynajmniej po tej stronie drzwi.
Zamkniętych.
 
Zbyt szczelnie.



https://truml.com


print