Florian Konrad


Dysgeniczni


porwijmy zaproszenia. nie ma dokąd iść
mierżą mnie te wszystkie 
kinderbale dla kilkudziesięciolatków
stypy połączone z imprezami noworocznymi 
 
ludzie celebrujący przyszłą śmierć
ględzący o młodości, z którą się rozminęli
- to mrówki, co walczą o półcentymetrowy
ochłap owocu
 
dom kultury ożył, w oknach drży światło
zaraz zlezą się bandy nosicieli prawd 
(każdy ma swoją, przyrośniętą do kręgosłupa
- nie oderwać)
 
przyjdą pochlebcy ze zwierzętami
przywloką na smyczach pupilki 
pokryte śliską łuską
 
i będą się mieszać, łączyć z nimi, przelewać poglądy
(z pustego w otchłań - bezcelowa gadanina
od słuchania której tylko się wrzodzieje)
 
strach przed nabraniem złych cech
zakażeniem solą i czerwienią
(czym potem wywabić plamy ze związku, wie ktoś?)
każe się alienować
lepiej zatrzasnąć drzwi, połknąć klucz
nie przekazywać się dalej, w obce ręce
 
niech jedyną filozofią będzie bliskość
powtarzajmy ten cytat z jasnej książki
ciągle i ciągle
 
aż nie będziemy potrafili powiedzieć nic innego



https://truml.com


print