Marek Gajowniczek


Łososie płyną na tarło


Mówili, że w marcu - koty,
chociaż słoty, chłód i mgły,
a problemy i kłopoty
znowu w marcu mamy - my!


Zapomniana już Dajana.
Chrypka - grypka drapie gardło.
Tłumaczy się Dobra Zmiana.
Łososie płyną na tarło.


Na wraku usiadła rosa.
Powracają wypędzeni.
Widziano w Warszawie Grossa.
Upływ czasu nic nie zmienił.


A minęło już pół wieku.
Otworzono wiele grobów,
a coś zostaje w człowieku
i na to nie ma sposobu.  


To już może taka nacja.
Dobrem chce walczyć ze złem.
Pokojowa demonstracja
jest tylko zasłoną - tłem.


Sprzeciw nadal siedzi w duszy.
W głowie, w sercu, w każdej piersi
i natychmiast się poruszy,
kiedy padają najśmielsi.


Na nic wszelkie są geszefty,
układziki, tajemnice,
spoty, debaty, podszepty.
Prawdę niosą tu ulice.


A wszelkie pomrukiwania
zza granic, zza oceanu,
bezskutecznie rząd zasłania.
Znamy naszą rację stanu.


Mieliśmy marcowe Idy.
Mamy zwidy pogrobowców.
Padające piramidy
marzeń dziewcząt, planów chłopców.


Zawsze się podnosiliśmy
z czekolady Orłów Białych.
Wstawaliśmy i rośliśmy,
kiedy świat się robił mały!  


U nas się rodziły zmiany,
gdy wiele zapału marło.
Nie ma nurtów zapomnianych.
Łososie płyną na tarło.



https://truml.com


print