smokjerzy


ćwiczenia z pisania ( spowiedź )


jem tyję 
uwalniam z głowy potwory 
gdy dopadają mnie samobójcze myśli 
ubliżam bogu 
może w końcu puszczą ci nerwy 
staruszku 
  
w szachy grywam wyłącznie 
sam ze sobą 
zwycięstwo ma tu nieoczywisty wymiar porażka 
tragikomiczne konsekwencje 
a uścisk dłoni prawej i lewej wcale nie jest radosnym 
zwieńczeniem intelektualnej masturbacji tylko 
chwilowym zawieszeniem broni 
( między mną a tamtym )
z lekko hedonistycznym podtekstem w tle 
  
niezła rozrywka 
  
kobieto 
księgo pełna wielobarwnych słów 
lubię cię czytać czasem 
tylko dotykać i wąchać i lubię gdy napisana jesteś 
prostym językiem 
  
ze strachu unikam arcydzieł 
  
po pięćdziesiątce ciągle mam pięć lat 
wierzę w dobre zakończenia 
gdy jaś i małgosia upychają do pieca 
wszystkożerne zło krzeszę  
ogień w dłoniach 
zwycięską prawdę podziwiam pod warunkiem 
że wcześniej dała komuś porządnie 
po mordzie 
  
mam psa blizny i sny 
pies ma mnie i nie ma imienia 
jak ja 
  
blizny dawno straciły pamięć 
  
w snach trzyletnia mariam i jej przetrzebiona 
przez nienawiść rodzina 
dobija do brzegu ziemi obiecanej ktoś krzyczy 
  
dziurawić pontony 
  
otwieram oczy niekompletny  
cząstka mnie 
dławi się morską solą 
wraz z małą mariam 
  
w wieku trzydziestu trzech lat wyłysiałem 
i nie zmartwychwstałem 
moja głowa przypomina 
jajo na twardo 
krojąc cebulę 
płaczę 
wycieram nos w rękaw 
życie ech życie 
jakieś ty piękne tylko kogo to 
kurwa mać 
jeszcze obchodzi 
  
dziurawić 
dziurawić pontony 
  



https://truml.com


print