zingara


żółcień


w powietrzu dusi się liść,
podrzucasz. wbrew prawu 
ciążenia nie opada

nagi i poszarpany. listopad
śmieje się udaje lato,
choć poplamione błotem
przydrożne kapliczki
już dawno skostniały

taki rozkołysany spektakl: 
egzystencja bez emocji.



https://truml.com


print