Sztelak Marcin


Dinozaury jednak nie wymarły


 
Zimnica,
chociaż zdecydowanie cieplej
niż zakładano.
 
Właśnie w tych okolicznościach,
w wyświechtanych okolicach
baru nieznajomy nazywał
siebie Jezusem.
 
Byłem skłonny mu uwierzyć
gdyby nie odcisk
łapy Tyranozaura.
 
Z tym drugim poszedłem na piwo,
też narzekał, ale na temperaturę,
ani słowa o krzyżach.
 
Później siedzieliśmy już we trzech,
umiejętność zamiany
okazała się nie do przecenienia.
 
Rano wiedziałem – już nigdy nie uwierzę
metereologom.
Także żadnej przepowiedni,
która ich jest.
 
Zupełnie na marginesie:
 
oddam Tyranozaura w dobre ręce.
Z gwarancją wspaniałej zabawy,
pomijając porę karmienia.
 
Jezus zostaje, za dużo w nim zbawiciela.
Poza tym obiecał nauczyć mnie chodzić,
na przykład po wodzie.



https://truml.com


print