smokjerzy


zapiski wariata


jeden dodać jeden równa się trzy 
krzyczało we mnie coś ( dość przerażone ) 
zaś zasady matematyki 
leżąc na podłodze fikając odnóżami trzymając się za brzuchy 
krępowały pozbawione wiary myślenie 
mocnym sznurem demonicznego chichotu 
brzmiącego mniej więcej tak 
ha ha ha ( czytać niskim metalicznym głosem ) 
logika siedziała na krześle bez oparcia 
przy stole z powyłamywanymi nogami 
( widomymi dowodami na indolencję i impotencję 
stolarza-ortopedy który wyindywidualizował się 
z rozenuzjazmowanego tłumu wierszoholików 
więc zamiast mebli zaczął strugać lirycznego wariata ) 
i waląc głową w blat powtarzała 
to niemożliwe 
nie nie nie 
z czego wyszedł wcale niezły rap 
  
do dziś pamiętam głuchy warkot specjalisty ginekologa 
który skazany ( za poezję ) na dożywotnią kasę chorych  
wszelką pracę traktował jak niezasłużony dopust boży 
  
PAŃSKA WENA JEST W CIĄŻY 
  
słowa te były jak 
wypuszczone na wolność bomby 
szelest jesiennych listków 
kwilenie szczęśliwych dzięciołów 
dźwięk trąb jerychońskich 
zapach maciejki pośród stada napalonych kotów 
  
wena zaniemówiła zbladła i zemdlała  
a ja 
( gładząc pęczniejący brzuszek ) 
jak w transie powtarzałem 
  
BĘDZIEMY MIEĆ WIERSZ 
mieć wiersz 
jeden dodać jeden równa się trzy 
wiersz ja i ty 
  
Epilog 
  
Wena zmarła w trakcie porodu. 
Smutny poeta został sam z małym wierszem. 
Kocham, zwykł mawiać, nigdy cię nie opuszczę, 
lecz co mam z tobą począć? 
Wtedy on, uosobienie niewinności, 
bezradny zlepek przypadkowych zdań, 
trzepocząc rzęsami, spod których wypływały 
złote rybki nieporadnych słów, odpowiadał- 
Poczekaj aż dorosnę, tato! 
  
Jeden dodać jeden równa się dwa, 
wrzeszczała zwycięska logika, 
zaś matematyczne zasady zajęły się 
układaniem skomplikowanego równania 
z wartością przejmująco bezwzględną.



https://truml.com


print