Sztelak Marcin


Śmierć surrealisty


 
Na pożegnanie wylizałem do czysta
znaczki pocztowe. Unieważnione
pieczęcią, podpisem i zapalniczką.
 
I chociaż już nie będę sławny to nakazuję
potomnym rozpisać mnie na zgłoski.
Złotym atramentem.
 
W testamencie oddaję wszystkim zainteresowanym
kolekcję jednorazowej bielizny.
Nie prać, nie suszyć, nie używać.
 
A wszystkie moje kwiaty niechaj zjedzą
przeżuwacze. Z miarowym łoskotem szczęk,
żuchw i protez.
 
Na koniec bardzo proszę o kapelusz
z szerokim rondem. I zachodzące słońce,
tuż za napisem:
 
Na prawo wyjście na miasto,
na lewo toaleta.



https://truml.com


print