Sztelak Marcin


Ostatni dzień potopu


 
Nie miewam już snów o lataniu
od kiedy spadłem z krzesła.
Prosto pod nogi archanioła
z zardzewiałą aureolą.
 
Pilśmy spirytus pędzony z siedmiu łez,
dopóki ostatecznie pęknięta żarówka
nie zaczęła świecić na szaro.
 
Wtedy zrozumiałem 
– od dziś także z tobą będę rozmawiać 
wyłącznie na migi, przez sen.
A ten nadejdzie gdy arka rozbije
Ararat. W proch.
 
Od kiedy spadłem z krzesła
nie miewam już słów.



https://truml.com


print