Florian Konrad


Eschatopatia


pomiędzy okładkami Dziejów bezgrzechu
rośnie nasz pokój, sterylnie różowy i czysty
 
dzielimy się tam na bilon, monety twarde  
niczym kilkudniowy chleb, równie suche
(najosobliwsza z walut!)
 
zadziwiające, jak niewiele można za nas kupić 
jedynie kiść, pierwiastek, kroplę
(nie trzeba być szczególnie mądrym
kończyć Harvardów i Sorbon
by umieć złożyć z tego budynek
nazwać go zwyczajnie: dzień)
 
w ścianach tętni wino, czerwone języczki świec
(jedna gromnica będzie na pogrzeb, pozostałe
stworzą klimat gdy będziemy jeść kolację)
odbijają się w szybach
 
właśnie zamknięto ostatni kantor w mieście
pozostaniemy więc niewymienni
 
uodparniamy się na nieśmiertelność



https://truml.com


print