Sztelak Marcin


Na ziemi niczyjej


 
Śnię wiersze, zapętlone.
W nich rozpisuję nieskończoność 
na znaki umowne.
 
Rano otwieram oczy. Wolny, przynajmniej
zanim nie zapomnę.
Świt bije po oczach reklamą
rzeczywistości.
 
Zagubiony pomiędzy muszę a jestem
namiętnie czytam znaki przystankowe.
Na dobrą wróżbę.
 
Nigdy się nie spełnia,
ale nadzieja.
Najgłupsza matka.



https://truml.com


print