Belamonte/Bożydar


Zawieszenie w promieniu - z tomu Spotkania i rozmowy


..dwa obojętne zderzyły się strumienie światła
wytrysło z oka spojrzenie na świat
czujące marzenie duszy tancerki
co w karczmie na moście, w mroku kostnicy
zbiera się do wyjścia przez gardziel miliona studzien
miliona tunelów osnów blasków pełzań cieni
kosmicznej rzygowiny wszystkich nienazwanych i nienarodzonych
do spotkania z drugą iskrą nieznanego kogoś

..i gdy patrzą na siebie kłamiąc o sobie słowami
zawieszone pomiędzy światami
wtłaczają w siebie rozproszony śpiew wulkanów
do siebie dochodząc płodząc życie dochodzą do każdej drobiny
do mchu leśnego, do kwitnienia, błądzenia alg, skomlenia narkomanów
i wzywają te rzeczy do swej otchłani ciemnej krtani
i już nazwali siebie i nazwali światło
i ujęli te rzeczy na swój obraz i podobieństwo
i zarazem oddali cześć ich obcości...

Szczególnie promień był zawsze im wierny a oni jemu
ale zanim zdążył coś powiedzieć już był dla nich orłem kretem wilkiem
Zawieszam się w Tobie i pozwalam na pieszczotę nieświadomości
oczy zamknięte, po co oglądać Boga,
promyk pełga głaszcze jest mi obcy i bliski
a jak oczy otworzę już.. ale czy aby kiedykolwiek rzeczy robią to ze sobą
tak całkiem w nieświadomości Czy fluidem nie otaczają,
wypływem nie zmieniają siebie?

Prawda jest porą na sen oczu
na obrazu rozmycie, atomu rozbicie
i rozbijanie się po omacku
na pozwalanie na to głaskanie
i na wielkie nazywanie, zmieniające nazywanie
ostrzem woli i wiary
bo może wszystko dosłownie ma w nas odbicia

Widzę coś i mam ślepą odpowiedź na ustach



https://truml.com


print