Sztelak Marcin


Obcowanie


Zapleciony w węzeł niepotrzebnie
oglądam słońce.
Przez szklane kulki oprawione
w oczodoły nieżyjących.
 
Ani pod tą, ani inną gwiazdą.
Dowolnie wybraną ze wszystkich
galaktych.
 
Spokojnie pełznących w swoją stronę,
tą nienazwaną.
Inny wymiar.
 
A mędrcy i tak chichoczą w kułak,
obserwując jak rozplątuję
słowo tabu.
 
Na składową świętość.



https://truml.com


print